niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 9

Ziomki, bo ja w Simsy grałam i poczucie czasu straciłam, a wcześniej woziliśmy szafy, komody, ogółem meble do nowego mieszkania i był zapierdziel, ale już mówię o co kaman. Rozdział byłby wcześniej, serio, gdzieś tak po 15.00, ale dzięki Simsom, które ubóstwiam, straciłam rachubę czasu i rozdział jest spóźniony. Nie, nie wiem kiedy będzie kolejny. Przy moim tempie pracy, pewnie za dwa tygodnie... Miłego czytania.

A i ten rozdział jest dedykowany dla Cleo, która gościnnie wystąpi w tym rozdziale, a także dla Clarie Black, za nasze pisanie do siebie :)
___________________________________________________________

Rozdział 9- Sny o śmierci, trening i tragedia


    Wszystkie trzy grupy, które broniły wejść od strony lasu, jaskini i wejścia głównego, wróciły do Akademii. Powędrowali do Sali Głównej, w której była reszta mutantów. Powiedzieli co i jak, z najdrobniejszym szczegółem po czym rozeszli się do swoich pokoi, gdyż był już późny wieczór. Umyli się, przebrali i poszli spać.
     Lucas nie mógł spać. Spojrzał na zegarek. Była 02.30. Non stop, gdy zamykał oczy, pojawiał mu się obraz że jakaś postać w czarnym ubraniu z kapturem na głowie goni go przez ciemną ulicę. Gdy chłopak dobiega do końca, orientuje się że to zasadzka i czarna postać go zabija, w bardzo okrutny sposób. Gdy jeszcze Lucas, ten ze snu, mógł wziąć ostatni oddech, postać zdjęła kaptur. Był to jego własny ojciec. Chłopak starał się jeszcze kilkakrotnie zdrzemnąć, lecz to było na nic. Za każdym razem ten sam sen, to samo zakończenie i ta sama twarz mordercy. Nie wiedział co o tym myśleć. Z ojcem zawsze się dogadywał lepiej niż z matką. Może nie mieli wspólnych zainteresowań, lecz rozumieli się bez słów, więc czarnowłosemu sen wydawał się bardzo dziwny i głupi. Nawet gdy jego rodzice dowiedzieli się o tym że jest mutantem, zareagowali normalnie. Nie mieli wyrzutów do siebie czy syna, jak to czasem bywa w takich sytuacjach. Zachowali się jak kochający rodzice. Wysłali go jedynie po to, by nie czuł się osamotniony. Lucas wstał z łóżka, założył na swoje półnagie ciało szlafrok i wyszedł z pokoju.
      Po półgodzinnym włóczeniu się po Akademii, pokierował się do kuchni. Słyszał że ciepłe mleko pomaga zasnąć. Miał nadzieję że i mu pomoże i przyśnią mu się baranki na łące, jedzące trawę... No może nie to, ale coś normalnego, a nie, ojciec morderca. Wszedł do pomieszczenia i zobaczył, że na parapecie siedzi Ann, wpatrująca się w padający deszcz za oknem. Podszedł do lodówki, wyjął karton z mlekiem i położył na blacie roboczym. Potem podszedł do szafki, wyciągnął szklankę i wlał do niej mleko a następnie napełnione szklane naczynie wsadził do mikrofalówki i włączył na półtorej minuty.
- Też nie możesz spać?- zapytał opierając się na ścianie przy oknie, przy którym siedziała dziewczyna.
- Taa. Gdy tylko zamknę oczy śni mi się dziwna sytuacja. Tak na okrętkę, rozumiesz?
- Rozumiem. Sam tak mam.- spuścił głowę.- Śniło mi się że uciekam przed czarną postacią. Gdy tak uciekałem, dobiegłem do ściany i nie było gdzie uciekać, bo co? Przebiegnę obok niego, to logiczne że mnie zabije. Obróciłem się i ten ktoś wbił mi kilka razy nóż w brzuch, potem podciął mi żyły i kilka razy przejechał nożem po twarzy. Gdy jeszcze udało mi się wziąć oddech i otworzyć oczy, zobaczyłem że tym kimś jest mój własny ojciec.- prychnął. Po chwili usłyszeli charakterystyczne piknięcie mikrofalówki, znaczące że mleko jest już gotowe do spożycia. Lucas odbił się od ściany i poszedł po szklankę i usiadł przy stole. Ann zsunęła się z parapetu i usiadła na przeciw czarnowłosego.
- O Boże, to straszne! To ja miałam podobnie. Tyle że śniło mi się że odwiedza mnie siostra, co powinno być fajne, ale nie było bo po jakimś czasie pojawił się Magneto. Miał jakieś wyrzuty że jako mutanci powinniśmy walczyć po jednej stronie, razem przeciw ludziom. Ona to usłyszała, i pobiegła do niego a ten najzwyczajniej w świecie odepchnął ją na ścianę. Uderzyła za mocno i zmarła.
- To czyli nam obojgu dzisiejszej nocy wyobraźnia płata figle.- zaśmiał się a Ann po chwili się uśmiechnęła. Lucas wziął do ręki szklankę i syknął, stawiając ją z powrotem na blat stołu.
- Co jest?
- Gorące jak cholera.
- A co się dziwisz, skoro przed momentem wyjąłeś ją z mikrofali?- zaśmiała się dziewczyna a chłopak jedynie lekko się uśmiechnął.- Czekaj, pomogę ci.- powiedziała i zamknęła oczy. Po chwili, jako duch, stanęła obok swojego ciała i wyciągnęła rękę w kierunku szklanki. Dotknęła jej i po chwili jej powierzchnia lekko się oszroniła. Zabrała dłoń i spojrzała na chłopaka. Patrzył na jej ciało spojrzeniem jakby chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Ann wróciła do swojego ciała.
- Gotowe.- powiedziała uśmiechając się lekko do chłopaka. Odwzajemnił jej uśmiech i wziął łyk ciepłego mleka.
- Mogę cię o coś zapytać?- zapytała Ann.
- Jasne.- powiedział Lucas, biorąc łyk mleka.
- Czy chcesz mi coś powiedzieć? Bo ja wiem że chcesz, ale nie wiem co, więc pytam.
- Znaczy, yyy... bo... ja... no, tak ale... nie wiem jak.- uniósł bezsilnie ręce i złapał się za głowę.
- Wiem że się krótko znamy, ale... mi możesz wszystko powiedzieć.- dziewczyna szepnęła mu do ucha i pogłaskała po plecach. Chłopak podniósł na nią wzrok i spojrzał głęboko w oczy.
- Zakochałem się w kimś, ale boję się jej to powiedzieć.
- Tu czyli cięższy kaliber widzę. Ale nie martw się, mam tak samo... znowu.- zaśmiali się.
- Tyle że ta osoba jest tutaj... w tym pomieszczeniu i... stoi przy mnie.- powiedział niepewnie a Ann zrobiła wielkie oczy a serce zaczęło jej bić jak oszalałe. Teraz wiedziała że Lucas się w niej zakochał, z wzajemnością oczywiście.
- Ty sobie jaja robisz, czy na poważnie?- zapytała. Sama nie wiedziała czemu o to pyta, słowa same cisnęły się jej na usta. Czarnowłosy złapał ją za rękę a że ta nie protestowała, wstał i zaczął mówić.
- Poważnie, Ann. Zakochałem się w tobie od pierwszego dnia, gdy ciebie zobaczyłem jedzącą jabłko. Może to głupio zabrzmi, ale... nie mogę przestać o tobie myśleć i chciałbym zapytać, czy...
- Tak!- zawołała i rzuciła się na szyję chłopakowi.
- Naprawdę?- zapytał pozytywnie zaskoczony szybką reakcją dziewczyny.
- Tak!- powiedziała jeszcze raz i uścisnęła go mocniej.
         Po miłośnej scenie, Lucas i Ann wrócili do swoich pokoi zadowoleni jak nigdy i tym razem, śniły im się normalne rzeczy, o ile normalnym snem można nazwać całowanie się... Tak czy tak, nie śnili już o śmierci swojej czy najbliższych. O godzinie 11.00 wszyscy nowi mutanci stawili się na treningu, który odbywał się na polanie przy Akademii. Otoczona lasem, wydawała się bezpieczna więc od jakiegoś czasu treningi odbywały się właśnie tam. Przeprowadzał je doktor Banks. Zgodził się na to, by trenować młodych mutantów w zamian za zastępstwo w laboratorium, którego miał szczerze dosyć. Jako że miał moc wykrywania mocy innych mutantów w okolicy, doskonale wiedział jak uczyć młodych używania swoich zdolności, a także ich rozwijania.
- Witam, witam wszystkich. Nazywam się Jeremy Banks i jak ktoś mnie nie widział, jestem doktorem i pracuję w naszym laboratorium. Ale do rzeczy. Poproszono mnie, abym pokazał wam jak prawidłowo używać waszych mocy i jak je rozwijać. Jako że ja was jeszcze nie znam, proszę aby każdy powiedział swoje imię.- przejechał spojrzeniem po grupie mutantów i wskazał palcem na Jacoba.- Od ciebie zaczniemy.
- Nazywam się Jacob Colbert.
- W naszej Akademii jest dziewczyna która ma tą samą moc co ty, mój drogi. Czy to twoja siostra?- zapytał uśmiechając się. Wszyscy inni, a zwłaszcza jego przyjaciele, spojrzeli na chłopaka pytającym spojrzeniem. Zawsze mówił że nie ma rodzeństwa, a tu takie coś.
- Nie chciałbym o tym mówić.- powiedział spuszczając wzrok. Doktor spojrzał na Chrisa.
- Jestem Christian Dust.
- Jennifer Alden.
I tak kolejno, młodzi mutanci się przedstawiali. Gdy Jessica przedstawiła się jako ostatnia, głos zabrał doktor Banks.
- Więc skoro was znam, przejdziemy do treningu. Ciebie Lucas zapraszam do manekinów przy kamiennej ścianie i zaczekaj tam na mnie. Twoja moc zadawania bólu może działać na więcej niż jeden cel. Jennifer, moc tworzenia prądu jest trochę, jak to nazwać, proces ten jest  dość długi. Musisz pocierać rękoma a dopiero wtedy jej używasz. Ja nauczę cię, jak nie pocierać dłońmi, a móc użyć mocy od razu. Ale najpierw idź do tych metalowych prętów...- poustawiał resztę, wedle przygotowanych wcześniej sprzętów. Najpierw podszedł do Chrisa. Jego moc intrygowała doktora. Zawsze interesowało go, czy dzięki niej można przenieść się gdziekolwiek się chciało, czy tylko tam gdzie widział jasno cel podróży.
- Dobrze, Christianie. Twoją mocą jest tworzenie portali, czy też teleportowania się za pomocą ich. Ja nauczę cię jak użyć tej mocy w walce. Nie, nie mówię tutaj o atakach z zaskoczenia, nie. Chodzi mi tu o strzelanie promieniem, stworzonym dzięki połączeniu dwóch załamań czasoprzestennych. Ale dość teorii, czas na praktykę.
- Co mam robić?- zapytał podciągając rękawy bluzy.
- Stwórz dwa portale, a następnie nałóż je na siebie. Oczywiście, nie dosłownie. Przybliż je do siebie na tyle blisko, aż poczujesz drgania a gdy poczujesz napływ energii, uwolnij ją a promień tej właśnie energii wystrzeli z portali. Celuj w te manekiny zawieszone na drzewach, a ja idę dalej.- idąc, obserwował jak Christian uczy się nowych umiejętności związanych z jego mocą. Stworzył dwa portale a po chwili połączył je ze sobą i wystrzelił z nich promień, wysadzający manekina. Podszedł do Jennifer.
- Dobrze, ciebie, moja panno, nauczę tworzyć ładunki elektryczne bez potrzeby tarcia o coś. To jest dość proste. Wystarczy że się zdenerwujesz, tak jakby jakaś dziewczyna zarywała do twojego chłopaka. Musisz wyobrazić sobie tą scenę. Wtedy powinnaś poczuć dziwne pulsowanie w dłoniach. To będzie właśnie ładunek elektryczny, który będziesz mogła wystrzelić we wroga lub użyć go przy kontakcie fizycznym. Ćwicz, i jakby nie wychodziło to mnie wołaj.- powiedział i poszedł do Lucasa. Gdy był w połowie drogi, zatrzymał się i obrócił się w kierunku Jennifer. Za pierwszym razem jej nie wyszło, lecz za drugim, wysłała piorun w kierunku manekina, spalając go.
- Lucas, twoją mocą jest zadawanie bólu przez kontakt wzrokowy i przenikanie przez ciała stałe, takie jak ściany, co można połączyć lecz nie teraz. Najpierw nauczę cię, jak zadać ból kilku celom jednocześnie.
- Co mam zrobić?- zapytał.
- Skupić się na przynajmniej trzech celach, w naszym przypadku manekinach. No, skup się.
- Już.
- Dobrze. Teraz rób to co zawsze robisz w takiej sytuacji. Tylko pamiętaj, nie koncentruj się na jednym manekinie, tylko na trzech jednocześnie. Wiem, to może być trudne, ale jak to mówią, praktyka czyni mistrza.
Gdy doktor powiedział Lucasowi co ma robić, podszedł od Annemarie. Jako jedyna nie mała przygotowanego stanowiska. Stała przy wielkim głazie i opierała się o niego.
- Chodź. Teraz czas na ciebie.- powiedział uśmiechając się do dziewczyny. Odbiła się od głazu i podeszła do Jeremiego.- Wiem że masz jedną z najrzadszych mocy, jaką mogą mieć mutanci. Podróże astralne to niesamowita zdolność, ale także niebezpieczna. Wiesz co się z tobą stanie, gdy wyjdziesz z ciała a ktoś cię zrani lub zabije?
- Stracę część siebie lub nigdy nie wrócę do ciała. Mogę także stracić kontrolę nad ciałem lub mocą. Mogę także mieć amnezję i stracić wszystkie wspomnienia.- dziewczyna spojrzała na Lucasa, który pochłonięty był szlifowaniem mocy. Doktor zauważył jak Ann na niego patrzy i kontynuował.
- Najbardziej boisz się stracić wspomnienia, prawda?
- Tak, ale skąd pan wie?
- Nie tylko wyczuwam mutanty, czy ich moce, ale także czuję relację międzyludzkie czy emocje. Ty ewidentnie jesteś zakochana w tym chłopcu, więc temu boisz się o wspomnienia. Boisz się że zapomnisz kim on jest, kim dla ciebie był. Dlatego pomogę ci. Pomogę ci w zabezpieczeniu ciała, gdy z niego wyjdziesz.
- Jak to zrobić?- zapytała wyraźnie zadowolona. Nigdy nie wiedziała jak może tego dokonać, a teraz miała szansę się tego dowiedzieć.
- To jest niebezpieczne ale i proste jak drut. Wystarczy że zamrozisz krew po wyjściu z ciała. Dzięki temu będziesz tak zimna, że ów zimno będzie zamrażało każdego niepożądanego przy ciele. Lecz po powrocie do ciała, krew może dalej być zamarznięta. W tym celu polecałbym zakładanie bardzo ciepłych ubrań lub hipotermicznych kombinezonów, który mógłbym dla ciebie stworzyć, gdybyś chciała.
- Zrobił by to pan?- pisnęła z zachwytu.
- Jasne. Zgłoś się do mnie za trzy dni, a kombinezon będzie gotowy. Oho, Ororo idzie. I jest nieco poddenerwowana. Lepiej do niej idź.- powiedział i zostawił dziewczynę samą, podchodząc do Lisy. Mówił coś do niej o ożywianiu zmarłych, lecz dziewczyna nie słyszała całej rozmowy, bo Storm stanęła za nią.
- Annemarie, ktoś przyszedł ciebie odwiedzić. Mówi że jest twoją siostrą i nie jest mutantką.
- To pewnie Cleo. Już idę.- powiedziała do niej, pożegnała się z doktorem i dołączyła w biegu białowłosej.
       Były już przy budynku, gdy Ann zaczęła biec i rzuciła się na szyję swojej siostrze.
- Cleo! Co ty tutaj robisz?- zapytała pozytywnie zaskoczona na jej widok.
- Przyszłam odwiedzić moją siostrzyczkę!
- Super!- zawołała.- Chodź, muszę ci wszystko opowiedzieć.- mówiła z podekscytowaniem, którego Cleo lekko się obawiała. Domyślała się że może chodzić o chłopaka. Razem z siostrą, co prawda przyrodnią, poszły na ławkę do ogrodu, gdzie Ann wszystko powiedziała.
      Powiedziała o pierwszym dniu w Akademii, o tym jak poznała i zakochała się bez większego wysiłku z Lucasie i o tym że dzisiaj w nocy wyznał jej uczucie. Cleo uważała że to trochę za szybko, lecz pogodziła się z tym i pogratulowała siostrze. Zapytała się, czy nie zapoznała by jej z chłopakiem Ann, a dziewczyna od razu i bez większego namysły, zgodziła się. Poszły na polanę gdzie kończyli trening. Podeszły do kilku znajomych Ann, przedstawiła im swoją przyrodnią siostrę i poszły do Lucasa. Chłopak tak intensywnie trenował, że cały był mokry, więc zmuszony był zdjąć koszulkę. Co chwila udawało mu się stosować taktykę, jaką polecił mu doktor. Zadawanie bólu wielu celom opanował, więc nadszedł czas na przenikanie przez nich i zadanie cierpienia. To w tym momencie chłopak ćwiczył. Kilka razy nie udawało mu się to, lecz po tylu razach, udało się.
- Lucas!- Ann krzyknęła i pomachała ręką do chłopaka a ten odwrócił głowę w kierunku jej i Cleo. Po chwili do nich podszedł. Na jego nagim torsie było widać zarys mięśni brzucha i dokładnie widoczne także były mięśnie klatki piersiowej.
- Hej.- przywitała się dziewczyna, dając całusa Lucasowi w policzek. Ten zrobił to samo, lecz Ann specjalnie odwróciła głowę i chłopak trafił w usta. Oboje uśmiechnęli się a Cleo teatralnie odkaszlnęła.
- Zapomniałabym, Lucas to moja przyrodnia i kochana siostra Cleo. Cleo, to mój nowy nabytek, - puściła oczko do siostry- Lucas.
- Miło poznać.- przywitał się czarnowłosy, podając rękę. Gdy siostra Annemarie położyła dłoń na dłoni chłopaka, ten przybliżył ją i pocałował lekko.
- Widzę że pochodzisz z porządnego domu.
- Jak widać, tak.- cała trójka zaśmiała się.- Może chodźmy w jakieś spokojniejsze miejsce, to sobie porozmawiamy.- zaproponował.
- Jasne.- siostry powiedziały razem i zaśmiały się. Lucas założył koszulkę i poszli do ogrodu, na ławkę na której wcześniej siedziały Cleo i Annemarie.
      Trójką usiedli na ławkę i rozmawiali na różne tematy. Cleo wypytała Lucasa o wszystko. Wiek, gdzie się uczył i jakie ma intencję wobec jej siostry. Gdy chłopak powiedział wszystko, o co go zapytała, to była pewna że "oddaje" siostrę w dobre ręce. Gdy mieli już wracać do Akademii, znikąd pojawił się Magneto. Otoczył siebie i trójkę młodych ludzi polem magnetycznym, z którego nie mogli się wydostać.
- Może i pokonaliście moich mutantów, lecz to nie będzie koniec. Niedługo będą kolejne ataki i tym razem mi się uda. Jeśli nie będziecie walczyć po mojej stronie, to zostaniecie zniszczeni!- wydarł się że trzeba było zatkać uszy i tak właśnie uczyniła trójka nastolatków. Magneto zauważył że Cleo jest zwyczajnym człowiekiem i w jego głowie narodził się szatański pomysł.
- A to jest to, co was czeka!- krzyknął i rzucił nożem w Cleo. Dziewczyna padła na kolana i zalała się krwią. Ann zaczęła płakać i krzyczeć żeby wstała, lecz nic. Lucas uronił kilka łez i podniósł wściekłe spojrzenie na Magneto. Zmrużył oczy i po chwili dla jego wroga zaczęła strasznie boleć ręką. Syknął i złapał ją. Ann wstała od martwego już ciała siostry i wyszła z ciała. Zrobiła to, o czym mówił doktor. Zamroziła krew w swoim ciele i pobiegła do Magneto, Jako duch była o wiele szybsza, więc przebiegła przez niego kilkakrotnie i zamrażała co raz. Wróciła do ciała. Razem z Lucasem jeszcze raz użyli mocy. Połączenie ich było tak silne, że odmroziło Magneto i odrzuciło w dal.
     Gdy ich wróg odleciał, uklęknęli przy ciele Cleo. Stał się cud. Na chwilę otworzyła oczy i powiedziała do Lucasa.
- Opiekuj się Ann. Wszystko będę widziała.- po tych słowach, umarła.

________________________________________________________

Może i nie za bardzo wesołe zakończenie, ale na życzenie Cleo, zabiłam ją. Kiedyś pisałyśmy że chciałaby pojawić się w opowiadaniu, tak jednorazowo, a jej wizyta miała zakończyć się śmiercią.
Wiem, jestem wredną suką, ale co poradzisz?

No, tradycyjnie, piszcie co myślicie o rozdziale i takie tam.
Pozdrawiam,
Elfik JoWita

16 komentarzy:

  1. Zabiłaś Cleo!? Jak mogłaś!?
    Nie ma sprawy, uwielbiam pisać ;) Zapamiętaj:
    "Ruda jest zawsze gotowa do pisania ;* "
    Yeah, Jacob ma siostrę! Ja NIC o tym NIE WIEM!
    Rozdział cudowny! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudziu, ale spokojnie. Cleo chciała by ją zabito, tak mi się przynajmniej wydaje...
      Dziękuje za komentarz :*

      Usuń
    2. Ruda, umarłam, koniec kropka.
      Jestem duchem! :D

      Usuń
  2. Wolałabym zostać poinformowana wcześniej, że wzięłaś mój pomysł na poważnie, a nie wzięta z zaskoczenia, ale dziękuję, że z niego skorzystałaś. I dziękuję za dedykację :*
    Moja siostrzyczka i Lucas... Razem... Mam nadzieję, że wam się uda, pomimo młodego wieku :) Trzymam za was kciuki ;)
    Siema, doktorku! Miło znowu pana spotkać, panie Banks :D
    O matko. Umarłam :o Zabita przez Magneto... Wredny sukinsyn.
    Ale dobrze zrobiłaś :) Dziękuję za możliwość pojawienia się w opowiadaniu i przekazaniu moich obaw i potrzeb o siostrę.

    Co do całości - przemyślane, genialnie opisane i po prostu jedno wielkie WOW.
    Gratuluję świetnego, dynamicznego rozdziału :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam do ciebie wiadomość że pojawi się w rozdziale... Może nie doszła, nie wiem. W każdym razie wysyłałam informację.
      I jak ktoś jeszcze będzie pisał że WOW czy coś, to ja się rozpłynę. Dosłownie. Siedzę w samym staniku i jakiś debil drze ryj "Pokaż cycki". To ja mu fakena a ten dalej drze ryj... Nieważne.
      No, ale dziękuje za miłe słowa i za komentarz, oczywiście :*

      Usuń
  3. Świetny blog elfiku. Zapraszam do Azera, a dokładnie do sióstr Efensis ;)

    http://samantha-kate-amfretia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział!
    Scena kiedy Ann i Lucas wyznawali sobie uczucia była słodka. Aww <33
    Ciekawie opisałaś ćwiczenia i coraz lepiej idzie mi z zapamiętywaniem postaci i ich mocy. ^^
    Szkoda, że Cleo umarła, bo wydawała się naprawdę w porządku....
    Nom koniec smutny, ale rozdział bardzo dobry. :))
    Pozdrawiam i dużo weny xx
    I zapraszam do siebie:
    www.70igrzyskagłodowe.blogspot.com
    www.harryjoven.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydawałam się w porządku? Ooo, jak mi miło ^^ Ale powinnaś się raczej cieszyć, że nie goszczę dłużej w opowiadaniu, to by się źle skończyło....

      Usuń
  5. Dzięki za komentarz :*
    Cieszę się, że idzie ci zapamiętywanie postaci i ich zdolności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znowu ja :))
    Zostałaś nominowana do VBA! Więcej tutaj:
    http://mlodziiwaleczni.blogspot.com/p/the-versatile-blogger-award.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne! Sorry, że dopiero teraz skomentowałem, ale dopiero teraz zobaczyłem, że dodałaś nowy rozdział! Cleo w opowiadaniu była fajna, szkoda, że zginęła xD Tak jakoś ją polubiłem. Fajnie treningi opisałaś. Dzięki za opis walki na mojego bloga :D Pozdrawiam, weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, nie ma sprawy, już mi przecież dziękowałeś...
      Dziękuje, teraz ja, za komentarz :*

      Usuń
  8. Rozmowa Lucasa i Ann zawsze spoko.
    Miłość rośnie wokół nas. Tak szybko, tak ładnie.
    Nauka i treningi zawsze spoko.
    LOL, Cleo, wtf, czo ona tu robi?
    "Mój nowy nabytek" - brzmi, jakby był kolejną rzeczą do kolekcji.
    No i znowu Magneto. Ja pieprzę, niewyżyty koleś. Bardziej, niż w x-menach.
    U, Cleo umarła. Pół-epizodowa postać i już doczekała się śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko, w sensie pojawienie się i śmierć Cleo, było zaplanowane. Kiedyś tak gadałyśmy że z chęcią by się pojawiła w rozdziale, ale musiałaby zginąć, więc tak zrobiłam.
      Ogólnie to dziękuję za komentarz, bo dawno Cię u mnie nie było. I znów ci to powiem, niedługo nadrobię zaległości u ciebie, ale teraz znów moje życie jest pojebane. Przeprowadzka i wyjazd nad jezioro z ludźmi których nienawidzę... Umierać nie żyć kurde!
      No, ale dziękuje za komentarz :)

      Usuń