niedziela, 13 lipca 2014

Rozdział 10

Rozdział wyjątkowy, bo to jest prezent dla naszej kochanej Rudej. Dzisiaj dziecina kończy 15 lat!! Mam nadzieję że prezent się spodoba, lecz zanim go przeczytasz, trzeba zaśpiewać.
Śpiewajcie ze mną:
 
I takie tam życzenia ode mnie.
Podbijaj serca facetów nadzianych,
tych zwariowanych i tych kochanych.
Życzę Ci dużo zdrówka oczywiście
żebyś się czuła wręcz zajebiście.
Bo jesteś laska niesamowita,
aurą przebojowości wiecznie okryta.
Więc staruszko pozostań sobą
i dalej bądź pięknego Lublina ozdobą.
 
Miłego czytania Tobie, solenizantko, i innym czytelnikom.
________________________________________________________________________
 
 
 
Rozdział 10- Tajemnica Jacoba
 
 
 
     Minął tydzień po tragicznym wydarzeniu dla Ann. Ku uczczeniu pamięci Cleo, zrobiono pogrzeb na którym znaleźli się mieszkańcy Akademii. Był każdy, nauczyciele, doktorzy i uczniowie, mimo że tylko kilka osób znało siostrę Annemarie. Pochowano ją przy grobie profesora Charlesa Xaviera i Jean Grey. Dziewczyna dalej nie mogła otrząsnąć się z traumy, jaką zafundował jej Magneto. Bała się sama wyjść z pokoju, więc za każdym razem, poprzez użycie mocy, prosiła o pomoc swojego chłopaka, Lucasa. Chodzili razem wszędzie, poza toaletą. Ich relacje bardzo się zacieśniły. Nawet gdy Ann miała koszmary, czarnowłosy przybiegał do jej pokoju i ją uspokajał a także czekał aż zaśnie. Czasem trwało to tak długo, że zostawał u niej na noc i spali razem.
     Nadszedł dzień kolejnego treningu. Ann po raz pierwszy, poprzez namowy Lucasa, przyszła na polanę. Doktor Banks ucieszył się na jej widok. Jako jedyny nie był na pogrzebie, ponieważ musiał załatwić bardzo ważną sprawę rodzinną. Złożył najszczersze kondolencje i kazał wszystkim obecnym ustawić się w szeregu a sam staną przy długim stole, zakrytym białym obrusem.
- Dobrze, jak sami zauważyliście, Magneto jest coraz odważniejszy, dlatego też mam zadanie nauczyć was walczyć. Nie, nie mocami, bo to już umiecie. Musicie nauczyć się walki broniami. Nie ważne, czy to będą pistolety, miecze czy łuki, ale czas najwyższy aby was tego nauczyć. Nieunikniona wojna zbliża się wielkimi krokami. Lecz zanim wybierzecie swoje bronie, musicie coś o nich wiedzieć. Jak sami zauważyliście, Magneto ma zdolność do manipulacji metalem i polem magnetycznym, dlatego nasze bronie będą zrobione z plastiku.
- Czy plastikowe bronie będą skuteczne?- zapytała Jessica.
- Szczerze wam powiem, że nie mam bladego pojęcia. Znaczy, podczas gdy Magneto atakował wyspę Alcatraz, wojsko używało plastikowych splów. Tak czy inaczej, musimy spróbować. Dobrze, więc teraz wybierajcie bronie.- powiedział i ściągnął obrus ze stołu. Pozytywnie zdziwieni mutanci podeszli do stołu i zaczęli wybierać swoje bronie. Chris wybrał miecz, podobnie jak Alex i Lisa. Jak na plastik ważył nie mało mniej jak zwyczajne miecze. Victoria wybrała łuk, Jennifer podniosła jeden z rewolwerów. Tą samą broń wybrała Jessica, Jacob i Annemarie. Lucas zmuszony był wziąć łuk, ostatnią broń dalekozasięgową. Carter po dłuższym namyśle wybrał ostatni miecz a Bella podniosła pistolet maszynowy.
- Dobrze skoro każdy wybrał broń, to zapraszam na odpowiednie stanowiska. Christian, Alex, Lisa i Carter, zapraszam was do manekinów przy głazie. Jessico, Jacobie, Annemarie i Bello, wy idźcie do tarcz przy drzewach przy wejściu. Natomiast Victoria i Lucas pójdą za mną.- powiedział Banks i razem z dwójką nastolatków, poszedł na stanowisko łucznicze. Lucas obejrzał się i spojrzał na Ann. Jej oczy mówiły żeby się o nią nie martwił, że da radę. Przytakną i oboje uśmiechnęli się. Gdy doszli do ich stanowiska, stanął jak wryty.
- Jak my mamy tam trafić? Przecież to ze sto metrów przed nami!- powiedział podniesionym głosem, drapiąc się po głowie. Doktor zaśmiał się.
- Dlatego tu jesteście. Weźcie sobie po kołczanie i zaczniemy trening.
     Po owocnym treningu, zmęczeni i zalatujący potem mutanci udali się do łazienek. Na szczęście było ich tyle, że każdy znalazł wolny prysznic lub wannę i umył się. Po tym, należał im się czas na odpoczynek, upragniony wolny czas. Może to tylko godzina, ale jak dla nich to wystarczająco. Lucas razem z Ann poszli pod wielkie drzewo i rozmawiali o czymś. Wyglądali na bardzo szczęśliwych. Chris i jego przyjaciele zajęli miejsca przy stole, niedaleko grilla. Rozmawiali o atakach Magneto i zabójstwie siostry Ann. Po chwili Jacob dwoma palcami złapał się za skroń, pokiwał głową i wstał z krzesła.
- Co tobie? Gdzie idziesz?- zapytała Victoria patrząc na każdego. Ich miny mówiły same za siebie.
- Muszę, coś załatwić.- powiedział i pobiegł do akademii.
- Może wy wiecie co mu od jakiegoś czasu odwala?
- Skąd mamy wiedzieć?- Bella wzruszyła ramionami.
- Przydało by się go pośledzić, może się wtedy czegoś dowiemy.- zaproponował Christian a na twarzach reszty pojawił się chytry uśmieszek. Postanowili że po lekcji z Marie, będą śledzili blondyna.
      Przerwa minęła i mutanci poszli do sali na lekcję z Marie. Dzisiaj mieli rozmawiać o tym, jak wyjść z pod władzy jakiegoś telepaty.
- To zadanie do łatwych nie należy, ponieważ wyrwanie się z pod władzy kogoś o silnych mocach psionicznych, graniczy z cudem. Sama byłam, może nie świadkiem czy ofiarą działania czegoś takiego, ale sam profesor Xavier był poddany takiej właśnie kontroli umysłu. I mimo że był najpotężniejszym mutantem z rozwiniętą umiejętnością telepatii, uległ.
- Ale miała nam pani powiedzieć, jak wyrwać się z tego "transu".- powiedział Carter.
- Do tego zmierzałam, panie Gonzales. Aby wydobyć się z pod działania kontroli umysłu, potrzebna jest wielka siła mentalna i samozaparcie ale i także cierpliwość, co u poniektórych szwankuje.- spojrzała wymownie na Cartera a ten skrzyżował ręce na piersi. Wszyscy zaczęli się śmiać. Jacob także, lecz po chwili znów złapał się dwoma palcami za skroń. Jennifer spojrzała na niego i użyła mocy czytania w myślach.
- Braciszku, chodź do pokoju. Wreszcie udało mi się okrzesać moc ognia!- usłyszała głos dziewczyny w swojej głowie. Nie znała tego głosu. Jacob przytaknął i podniósł rękę.
- Można do łazienki? zapytał.
- Proszę bardzo, a my wracamy do tematu...
      Gdy Jacob wyszedł z sali, Chris spojrzał wymownie na Jennifer. Dziewczyna miała sprawić, żeby Marie ich wypuściła z sali. Jen odprężyła się i spojrzała prosto w oczy nauczycielce. Chciała użyć przymusu, lecz nie wyszło.
- Proszę bardzo, panna Alden używa przymusu. Bardzo pięknie ci wychodzi, lecz twoja moc dalej jest za mała.
- Więc, czy można do łazienki?- zapytała.
- Jasne, proszę bardzo.- powiedziała Marie i cała klasa wyszła z sali.
- A wy dokąd.? Wracajcie na zajęcia, jeszcze nie koniec!- zawołała, lecz gdy zrozumiała że i tak mają gdzieś, to co mówi, usiadła za biurkiem i zaczęła pić kawę.
     Na całe szczęście, udało im się dogonić Jacoba. Właśnie wchodził do swojego pokoju, w którym czekała na niego bardzo podobna do niego dziewczyna. Miała długie, rudawe włosy i brązowe oczy. Właśnie zaczęła używać mocy ognia. Formowała z niego różne kształty, nawet zwierzęce. Jacob był pod wrażeniem. Zaczął klaskać i uścisnął dziewczynę.
- Kim ona jest?!- zapytała poddenerwowana Bella.
- Zaraz się przekonamy.- powiedziała Lisa, spoglądając na zakłopotane spojrzenia Maxa i Phoebe.
- Chcecie nam coś powiedzieć?- zapytała zwracając się do nich.
- Coo? Nie, my? Nic.- powiedzieli a słowa plątały im się w ustach. Dziewczyna przytaknęła robiąc dziwną minę i weszła do pokoju Jacoba. Chłopak lekko się przestraszył, i razem z siostrą cofnęli się pod ścianę.
- No kochany, to teraz jak na spowiedzi. Kim jest ta dziewczyna?- zapytała Bella tykając palcem po torsie chłopaka i spoglądając na dziewczynę, która była wyraźnie przestraszona.
- Nie chcesz mówić, tak? To sama ją o to zapytam.- powiedziała głosem szaleńca. Dla pewności, użyła mocy i podniosła wazę, która była naprawdę ciężka. Skierowała ją nad głowę chłopaka i spojrzała na dziewczynę.
- No, mów kim jesteś i co tu robisz, albo on ucierpi.- syknęła i zamachała wazą. Przerażona jeszcze bardziej dziewczyna pisnęła i już otwierała usta by coś powiedzieć.
- Nic jej nie mów. I tak mi nic nie zrobi.- uśmiechnął się chytrze a Bella spojrzała na niego sztyletującym spojrzeniem.
- Pewny jesteś?- zapytała Bella.
- Po tym co zaszło dwa dni temu, nie będziesz w stanie.- powiedział a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Dziewczyna zrobiła się czerwona i rzuciła wazą w ścianę, obok twarzy chłopaka. Ten niewzruszony dalej stał przyparty i otoczony przez przyjaciół.
- Miałeś o tym nie mówić!- zawołała.
- Nie powiem, jak odpuścicie sobie to przesłuchanie.- znów się uśmiechnął. Wiedział że dziewczyna nie chce by mówił przy wszystkich o ich pocałunku. Zacisnęła pięści i jeszcze bardziej poczerwieniała na twarzy. Wtedy dziewczyna, domniemana siostra Jacoba, wkroczyła do akcji.
- Uspokójcie się! Powiem kim jestem, i tak byście się musieli o mnie dowiedzieć. Jestem Clarie Black i jestem rodzoną siostrą Jacoba.- powiedziała i wszyscy spojrzeli na nią z wielkim zdziwieniem. Jedynie Jacob, który był jej bratem i Max oraz Phoebe, którzy o tym wiedzieli, nic nie zrobili.
- Czekaj, jak to SIOSTRĄ?- zapytała Victoria.- Przecież Jacob mówił...
- Wiem co mówił. Sami się niedawno dowiedzieliśmy o tym, że jesteśmy rodzeństwem. Bo widzicie, nasi rodzice oddali nas do domu dziecka gdy byliśmy mali. Dorastaliśmy tam i w wieku sześciu lat, Jacob został adoptowany przez rodzinę Colbertów. Po roku adoptowano mnie i razem z nową rodziną wyjechaliśmy z kraju, lecz po kilku latach wróciliśmy tutaj. Czułam się nieswojo. Byłam inna niż inni, wiecie o czym mówię, i pewnego dnia spotkałam w parku Maxa i Phoebe i przyprowadzili mnie tutaj. Storm zrobiła badania i okazało się że jesteśmy rodzeństwem a także pozwoliła mi tutaj zostać.- powiedziała Clarie i poczuła jak kamień spada jej z serca.
 
________________________________________________________________
 
Tralala o to i rozdział. Mam nadzieję że wyszedł znośnie. Piszcie komentarze i do następnego.
Pozdrawiam,
Elfik JoWita
 

10 komentarzy:

  1. Dzięki ;*
    Yeah, jest Clarie.
    BELLA RZĄDZI!!!
    Jacob jaki pewny siebie :P
    Śledztwo przedewszystkim!

    Twoje życzenia są genialne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, miło mi że się podobały.
      I dziękuje a komentarz

      Usuń
  2. Dziękuję bardzo za pogrzeb, to zaszczyt zostać pochowaną obok profesora i Pheonix.
    Ruda, czemu nic nie pisałaś?! WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! :* Zaraz wyślę mejla.
    Cieszę się, że Lucas zawsze jest obok Ann :)
    Zdarzają się literówki. Doktorku, miło znowu pana spotkać :D
    Cześć, Clarie!
    Nie ma to, jak czytać drugi raz o siostrze Jacoba :d
    Ruda się cieszy.
    Dobry rozdział :)

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi?? Albo mam sklerozę, albo nie wiem o co kaman...

      Dziękuję za komentarz :*

      Usuń
    2. Na moim blogu jest moja praca :)
      Tam jest o siostrze Jacoba ;)

      Usuń
  3. Lucas jest cudowny. :3
    Wow i ta pewność siebie Jacoba. Taki szalony. >.>
    Serio wybacz, że komentarz taki krótki, ale nie wiem co mogę napisać. :///
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, patrząc na to że ja u ciebie ostatnio nie czytam, jak u wszystkich praktycznie, to i tak się cieszę za te kilka miłych słów. Dziękuje bardzo za komentarz :*

      Usuń
  4. A ja wciąż czekam, aż do mnie wpadniesz, normalnie focha strzelę XD. Nie no, żartuję. Nie każę czytać, ale brakuje mi twojej obecności i komentarzy :c.
    Oczywiście spóźnione sto lat dla Rudej!
    Wow, Cleo spoczywa razem z profesorkiem. Not bad! XD (wtf. Nie mogę tak mówić, przecież nie zabiłaś prawdziwej Cleo D:, a Cleo jest tylko jedna)
    Biedna Ann :c ale dobrze, że ma kogoś, kto ją wspiera.
    LOL. Bronie z plastiku to mega zły pomysł. Plastik bardzo się łamie XD. Nie popisał się ten profesorek. Mogłaś znaleźć jakiś inny materiał na necie! Podobny do metalu, ale nie metalowy!
    Łazienka zawsze spoko, lol
    Waza była dobra XDDD. A więc tą dziewoją jest Clarie. Not bad. Dużo u ciebie postaci z życia wziętych! W sumie to fajne ^___^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naffuniu, postaram się jakoś do ciebie wpaść, chociaż na rozdział o krzakach... Ale jako że dalej mam zapierdziel, to trochę ciężko jest mi pisać i czytać.
      Mi także brakowało ciebie i twoich komentarzy. Myślałam że na prawdę masz na mnie focha, że nie czytałam twojego opowiadania :(
      Z tym plastikiem masz rację, ale na treningi jak znalazł. Poszperam w necie o czymś metalopodobnym i doktorek zmieni bronie plastikowe na te metalopodobne.
      I ogólnie, to dzięki za komentarz :*

      Usuń
    2. Ja? Focha? Ej, kiedy ja czegoś nie sokmentowałam XD?! Chyba, że coś naprawdę pominęłam :o. Często mam sklerozę, więc akurat mogłam coś pominąć.
      Pewnie, nie poganiam ^___^ ja dalej tu będę wpadać.
      No i to jest świetny pomysł!
      Nie ma za co <3

      Usuń