niedziela, 1 czerwca 2014

Rozdział 6

Na wstępie chciałam poinformować że dobiliśmy do 2000 odwiedzin! Dzięki za to że jesteście i pomyślę jak
to uczcimy... Tym czasem miłego czytania.
___________________________________


Rozdział 6- Wiadomość od Magneto


     Gdy tylko młodzi mutanci postawili nogi na terytorium szkoły, poczuli się dziwnie. Niby przeżyli swoją pierwszą, tak niebezpieczną potyczkę z wrogiem ale sumienie ich ruszyło. Współczuli tym których zabili. Przecież gdyby dali im szansę na zmianę, było by dobrze a tak? Tyle utalentowanych mutantów odeszło i już nigdy nie wróci. Lecz jednak wiedza że udało im się przejść pomyślnie przez ich pierwszy trening w Akademii, była dużo większa niż poczucie winy. Porozmawiali jeszcze chwilę z Ororo i Robertem a także nowymi znajomymi i poszli się przebrać. I nasze sierotki się pogubiły. Zapomniało im się gdzie jest przebieralnia. Po pół godzinie znaleźli odpowiedni korytarz i w końcu doszli do szatni. Przebrali się i razem poszli do kuchni.
     Była w niej tylko jedna osoba, średniej wysokości dziewczyna. Miała pięknie kręcone długie, brązowe włosy, zaczesane na prawo. Oczy miała zielone. Ubrana była w czarną bluzkę i ciemne spodnie. Siedziała na krześle przy stole i jadła jabłko. Christian, Jennifer i Jacob poszli do stołu i usiedli na przeciwko dziewczyny. Lucas wziął coś do picia o dołączył do przyjaciół. Victoria i Bella po zrobieniu kanapek, także dołączyły do reszty. Jen bacznie się przyglądała zielonookiej.
- Masz jakiś problem?- burknęła dziewczyna gryząc jabłko.
- Nie, po prostu, chyba jesteś nowa, to znaczy... Nie widziałam cię wcześniej.
- Tak, jestem tu nowa i co?- zapytała waląc pięścią o stół.
- Spokojnie, ona nie miała nic złego na myśli. My też jesteśmy tu nowi. Przybyliśmy tu wczoraj i jest zdziwiona że cie nie widziała.- powiedział spokojnym głosem Lucas uśmiechając się do nowej uczennicy. Ta opuściła głowę i uśmiechnęła się pod nosem. Nastała cisza, którą przerywało jedynie głośne i irytujące mlaskanie Jacoba.
- Dziecko? Czy ty się źle czujesz?- zapytała zdenerwowana Bella.
- Nudzi mi się.- powiedział bez namysłu. Znów cisza. Nowa uczennica uniosła głowę i patrzyła na każdego siedzącego przy stole a gdy Lucas spojrzał na nią, opuściła wzrok i ugryzła jabłko.
- Jak się nazywasz?- zapytał srebrnooki patrząc na brązowowłosą dziewczynę.
- Annemarie Rollison i mam moc podróży astralnych. A wy?
- Ja nazywam się Lucas Garret i zadaję ból poprzez wzrok. Dodatkowo potrafię przenikać przez ciała stałe. Miło poznać.- uśmiechnął się.
- Christian Dust, otwieram portale.
- Bella Fox, telekineza i potrafię rozpoznawać moce innych mutantów. 
- Jacob Colbert, kontroluje cztery żywioły.
- Jennifer Alden, czytam w myślach innych i umiem tworzyć prąd.
- A ja jestem Victoria Leyton i potrafię tworzyć bariery fizyczne i psychiczne. Mi także miło poznać.- uśmiechnęła się. Mutanci wstali od stołu i poszli do wyjścia, jedynie Lucas i Victoria wrócili do nowej znajomej i zostali z nią jeszcze trochę. Pogadali o tym jak się tu znaleźli, jak dowiedzieli się o swoich mocach i takich tam. Historia Annemarie bardzo poruszyła jej nowych znajomych. Współczuli jej z powodu tej całej sytuacji i że przez nieudolne starania jej rodziców stała się mutantem.. Poprosiła ich także aby nie mówili do niej pełnym imieniem, tylko skrótem- Ann. Lucas i Victoria postanowili że zapoznają Ann z Lisą, Maxem i Phoebe. Tak też zrobili, poszli do ich pokoi, zawołali ich i tym razem w szóstkę poszli na basen.
          Każdy z nich zajął swoje leżaki. Gdy Ann zaczęła opowiadac o sobie, nie spodziewała się takiej reakcji ze strony słuchaczy. Z uwagą słuchano jej opowieści. Ann bowiem urodziła się jako chora dziewczynka bez mocy. Była normalna, lecz przez dobre chęci jej rodziców stało się inaczej. Tak zmodyfikowali jej DNA że stała się mutantem. Gdy się o tym dowiedziała, i o tym że jej rodzice eksperymentowali na niej, uciekła z domu. Miała nadzieję że znajdzie się dla niej miejsce i zrozumienie w Akademii i tak też się stało. Storm przygarnęła ją i oswoiła z otoczeniem. Ann była w Akademii od tygodnia, więc dłużej niż inni bohaterowie.
- Jeju, podziwiam cię. Ja bym się załamała.- powiedziała Lisa robiąc wielkie oczy. Podziwiała nową znajomą za jej siłę.
- Mogę was o coś zapytać?- zapytała Ann patrząc na bliźniaków i Lisę.
- Jasne.- powiedzieli razem.
- Jakie macie zdolności?
- Ja i Max panujemy nad, dziwnie to zabrzmi, wszystkim. Dosłownie, można powiedzieć że nad magią. A Lisa jest driadą, ma moc uzdrawiania i panuje nad roślinnością.- powiedziała Phoebe.
- Panowanie nad magią? To musi być ekstra.- zachwyciła się Annemarie.
- No, ale jest też też druga strona medalu. W dniu osiemnastych urodzin musimy zdecydować jakich mocy konkretnie będziemy używać. A wybrać możemy jedynie trzy.- powiedział Max. Nastała cisza. Po chwili Victoria wpadła na pomysł aby trochę popływać i poznać się lepiej. Przecież ona i Lucas byli tutaj od niedawna. Sami nie do końca znali bliźniaków i Lisę a tym bardziej Annemarie. Wszystkim spodobał się ten pomysł, tylko nie Lucasowi. Chłopak nie przepadał za wodą i pływaniem. Na plaży mógł usiedzieć ale do wody nie wchodził. Sytuacja miała się inaczej przy higienie ale to każdy wtedy korzysta z wody, więc chyba logiczne że w tych sytuacjach jej używał. Reszta rozebrała się i wbiegła do basenu "na bombę". Woda pochlapała posadzkę i Lusaca także. Lecz on nic sobie z tego nie robił. Rozebrał się i stwierdził że będzie się opalał. Może to dziwnie zabrzmi, ale Victoria, mimo że znała go od wielu lat, po raz pierwszy widziała go półnagiego. I jak na szesnastolatka, był nieźle zbudowany, ale skończmy zachwyt klatą chłopaka, no proszę!
- Lusac, no weź. Popływaj z nami.- prosiła Lisa.
- Nie.
- Podaj argument.
- Bo nie!
- No rzeczywiście, argument nie do przebicia. No błagam!

- Mówiłem, ja będę się opalał puki jest słońce, a wy pływajcie.- jednak po chwili słońce zakryło się chmurami za pośrednictwem Phoebe.
- Już nie ma. Możesz wejść.- powiedziała robiąc krzywy uśmieszek, lecz po chwili zrobiła ten szczery.
- Nie dacie za wygraną?- powiedział zmęczonym głosem.
- Nie!- odpowiedzieli razem. Chłopak niechętnie zwlekł się z leżaka i wszedł do basenu.
       Cała szóstka pływała ponad dwie godziny bez żadnej przerwy. Aż dziwne że skurczu nie dostali albo czegoś innego. Wyszli z basenu, słońce oczywiście już znów było widoczne bo Phoebe po tym jak Lucas wszedł do basenu odegnała chmury, wytarli się i znów zajęli miejsca na leżakach. Mówili o swoich przeżyciach, dawnych szkołach, znajomych i wrogach numer jeden. Okazało się że Lisa miała na pieńku z Magneto, ale tak poważniej niż wszyscy, dlatego że zamordował jej rodzinę. Annemarie opowiedziała nowym przyjaciołom o swojej mocy i w jaki sposób z jej korzysta. Wystarczy że zamknie oczy i wyobrazi sobie że wychodzi ze swojego ciała i mimo wszystko, widzi wszystko tak samo jakby dalej była w swoim ciele. Podczas takich podróży może widzieć inne duchy lub mutantów korzystających z tej mocy w danym momencie. I warto wspomnieć że jako duch jest szybsza. Lecz powrót do ciała nie jest taki przyjemny. Zwykle po powrocie bolą ją plecy albo nogi. Po chwili usłyszeli donośny krzyk z Akademii. Nie patrząc na to że byli jedynie w strojach kąpielowych, pobiegli czym prędzej do budynku.
      Krzyk dobiegał z gabinetu Storm. Zdziwieni weszli do środka. Było już tam sporo innych mutantów.
- Co się stało?- zapytał Max.
- Emma miała wizję.- wyjaśniła Storm a na twarzach zgromadzonych pojawiło się przerażenie i strach.
- Jaką? Co w niej było?- zapytał jeden z mutantów.
- Magneto. Powiedział... że jego mutanty... idą na nas.- powiedziała łamliwym głosem Emma. Tak więc dzięki temu Magneto dał wiadomość dla Storm i jej podopiecznych, że rozpoczęła się wojna.

________________________________________________________________

I tym oto "optymistycznym" akcentem kończymy dzisiejszy rozdział. Nie śmieszne? Bo miało takie być... Eh... to przejdźmy do rzeczy.
Jak oceniacie dzisiejszy rozdział. Nie bierzcie pod uwagę jego długości, bo pomimo starań wyszedł krótki. Chodzi mi o wasze zdanie. Czy się podobało czy nie i takie tam, wiecie co pisać bo nie raz komentowaliście :P
Dzisiaj czuję się jak na haju więc nie zwracajcie uwagi na moje dziwne zachowanie xD

I wiecie wy co? Znowu mi palma odbija! Gdy miałam urlop (tak to nazwijmy) stworzyłam dwa rozdziały zupełnie innej historii nie związanej z żadnym opowiadaniem. Dałam je do przeczytania bratu, mamie i ojczymowi. Wszyscy we trójkę stwierdzili że jest super i warto stworzyć czwarty blog opisujący tę historię. Tak też zrobię, ale nie teraz. Po pierwsze skończę pisać jedno z tych trzech, a potem się zobaczy. Także spokojnie czytajcie to co jest teraz xD

15 komentarzy:

  1. Rozdział fajny :) super zakończenie, aż czekam na kontunuację :D Zapraszam do mnie
    tkaczemarzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje dziecko! *.*
    Czytam o Annemarie, dochodzę do miejsca "i jadła jabłko" i uświadamiam sobie, że właśnie w tym momencie sama je jem :D
    Rozdział przyjemny, opisy świetne :)
    Zdarzają się literówki, ale kto ich nie miewa?
    Końcówka o wizji Emmy i Magneto - bardzo dobre :)

    Czekam na nn ^^
    I już Ci napiszę, że kolejne opowiadanie także będę czytać! :D
    W ogóle to Cię podziwiam - trzy blogi z trzema różnymi opowiadaniami, a Ty dajesz sobie radę i każdy świetnie prowadzisz.
    Jesteś moim mistrzem! *chyli czoła*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz :*
      Oj, nie przesadzajmy. Do mistrzostwa do mi jeszcze daleko, aczkolwiek dziękuję za miłe słowa. I dzięki takim komentarzom popadam w samozachwyt co jest mega miłym uczuciem a na twarzy maluje się wielki uśmiech :P
      Dziękuję jeszcze raz, może dzisiaj w nocy uda mi się zasnąć na więcej jak dwie godziny. Wiesz, wreszcie się uspokoiłam bo przed dodaniem sądziłam że rozdział jest nudny i denny a tu takie miłe zaskoczenie. Fajnie że się podoba xDD

      Usuń
  3. To ja, dawna Clarie Black. Zostawiłam tu trochę komentarzy. Kojarzysz mnie?

    Rozdział fajny, ciekawy. Końcówka z wizją - genialna.

    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No chyba logiczne że cię pamiętam!
      Dzięki za komentarz :*

      Usuń
  4. "i nasze sierotki się pogubiły" - zabrzmiało jakby to były małe, niepełnosprawne umysłowo 5-latki XD, ale mnie to rozbawiło.
    Łoł, jaka ta postać Cleo groźna! Zaczynam się jej bać D:
    To póki przez "u" za tobą chodzi XD...
    Oho, idą mutanty - kolejna walka się zbliża. W sumie mam wrażenie, że ten rozdział był pisany na szybkiego i nie jest on o czymś konkretnym. Może zamiast wstawiać rozdziały na szybkiego, czasem głębiej się zastanów :). I mniej by wtedy błędów było!
    Nie mogę się doczekać czwartego opowiadania, ale rzeczywiście, lepiej skończ chociaż jedno XD trzy to i tak trochę za dużo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze? Taki miał być, więc obwiniaj mój tępy mózg że nie chciał czegoś ciekawego wplatać.
      Tak, tak. Cleo jest groźna to i jej postać niech będzie. Kochana, jeśli to czytasz, to wiedz że jesteś kochana :* (te zdanie miało tyle sensu...)
      Trzy to za dużo? Trzy to zapier***, i to niezły! Podziwiam Meridiane Falori, dziewczyna pisze cztery opowiadania i wyrabia. To dopiero hardcore, czy jak to tam się pisze.
      Dziękuje za komentarz :*

      Usuń
    2. Naffuś, moja postać nie jest groźna, jest...
      Przerażająco urocza! ^^

      Usuń
    3. Ja groźna?!
      Bo zaraz wyjmę domestos, patelnię, kotlety i się skończy Dzień Dziecka!!!
      Chyba muszę poważniej rozważyć bycie "prawie betą" :P

      Usuń
  5. Rozdział ekstra.
    Geniusz to ty ^^
    Czekam na nn.
    Pozdrawiam,
    Paula

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla mnie długość jest odpowiednia. :))
    Ta Ann wydaje się być spoko i szkoda mi jej...
    wowowow wojna. Będzie ciekawie.
    Opisujesz dobrze, interesująco. Nic dodać nic ująć. Jest genialnie :D
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń