poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 8

Rozdział 8- Atak, cz.2


       Storm i jej grupa czekali przy wejściu do groty. Usiedli koło niego, tworząc krąg. Rozmawiali o tym co mają robić jeśli rozpocznie się atak w grocie. Było tam ciemno a każde oświetlenie ukazuje gdzie kto się kryje. Białowłosa pomyślała chwilę.
- Chyba wiem jak wszystko widzieć i nie narażać się na atak. Z tego co wiem to Fabian absorbuje różnoraką energię, tak?
- No tak.- odparł chłopak.
- No więc, jeśli nie zaatakują nas do końca dnia i wzejdzie księżyc, będziesz mógł spróbować nieco ukraść blasku księżycowego. Jest blade ale oświetla i też nie na tyle by zdradzić. Tamci pomyślą że światło jest z zewnątrz a wtedy ich wykończymy. Proste prawda?
- A co jeśli zaatakują nas za minutę, godzinę, cztery? Chodzi o to co będzie jak zaatakują przed zachodem słońca?- zapytała Jennifer.
- To wtedy... sama nie wiem. Będziemy walczyć tradycyjnie. Trudno, najwyżej zdradzimy gdzie się ukrywamy.
- Chyba że...- zaczęła Diana.- Przecież jeśli zapalimy pochodnie w jaskini, pomyślą że ich otoczyliśmy czy coś. Im światło też się przyda do zlokalizowania nas. Gdy będą się rozglądali lub coś, wtedy ich zaatakujemy, praktycznie bez obawy wyjścia rannym.
- To jest myśl.- przyznał Carter.- Tylko nie wiemy czy oni już tam przypadkiem się nie panoszą. Bo jeśli tak, to nici z podpalania pochodni.
- Ale my mamy kogoś kto je podpali bez wchodzenia do środka.- powiedziała przebiegle Storm i wszyscy spojrzeli na siedzącego cicho przy jaskini Alexa. Gdy zorientował się że wszyscy na niego patrzą, zapytał.
- Co?
- Masz zadanie.
- No nareszcie! To co mam zrobić? Zawalić wejście czy może niszczyć je od środka? Jestem gotów do destrukcji!- wstał i potarł rękoma. Wszyscy zaśmiali się.
- Nie, masz po prostu celować w niezapalone pochodnie i sprawić by się zapaliły. Twoja plazma podpala, więc nie będzie problemu.- powiedziała Jennifer.
- No dobra.- powiedział zawiedziony. Stanął przed wejściem i po chwili zaczął miotać promieniami plazmy na ściany jaskini. Trzeba przyznać, ani razu nie chybił i wszystkie pochodnie się zapaliły a w jaskini panowało światło. Po chwili usłyszeli jak ktoś jęczy, chyba z bólu.
- Czyżby tam ktoś był?- zapytała Diana po chwili uderzając się w czoło.- No tak. Racja.
Pierwsza weszła Storm a reszta poszła za nią. Doszli do wielkiego korytarza, w którym znajdowało się co najmniej dziesięć mutantów. Jeden z nich miał podpaloną nogawkę i z otrzymanej rany leciała krew. Nie czekając na nic Storm i jej grupa zaczęli atakować.
         Carter podbiegł do trzech wrogów stojących niedaleko. Stworzył czarną mgłę i skierował ją w nich. Dwóch z trzech zaczęło krzyczeć i machać rękoma. Jednemu udało się odskoczyć od dymu i rzucił w chłopaka kamieniem a następnie stworzył powiew wiatru który odrzucił Cartera na ścianę. Osunął się z niej z bólem i jękiem ale mimo wszystko, wstał. Zaczął tworzyć kolejną mgłę, lecz wróg rozpłynął się w powietrzu. Po chwili brązowowłosy poczuł ból brzucha. Spuścił głowę i zobaczył jak wrogi mutant uderza go tam z zawrotną prędkością. Po chwili znów poleciał na ścianę. Tym razem nie dał rady się podnieść. Zaczął tworzy mgłę i otoczył się nią. Wrogi mutant nie wiedział co ma robić, więc postanowił skończyć ze swoim przeciwnikiem. Podszedł do niego, lecz po chwili stracił siłę i padł na kolana. Carter uśmiechnął się przebiegle i położył się na plecach i niczym kangur, kopnął obiema nogami wroga. Ten poleciał do swoich nieprzytomnych pobratymców.
         Jennifer walczyła z dwójką mutantów i puki co, wygrywała. Dzięki mgle Cartera, która rozprzestrzeniła się nieco, zyskała na czasie. Potarła więc rękoma i podbiegła do swoich wrogów rażąc ich prądem. Tamci dostali drgawek i padli na ziemię. Lecz Jen poczuła dziwny ból nogi. Ukucnęła i sprawdziła co jej jest. Miała ranę, z której leciała krew. Myśląc że to nic poważnego, wstała lecz po kilku sekundach poczuła jakby coś w nią "wchodziło". Nie myliła się. Jeden z pokonanych potrafił zamieniać się w duchopodobną istotę. Przerażona krzyknęła. Po chwili przypomniała sobie o czymś. Duchy nienawidzą światła. Cudem chwyciła pochodnię i pomachała ją przed twarzą wchodzącego w jej ciało wroga. Ten syknął wrogo i zaprzestał czynności. Zamienił się w człowieka i podszedł do dziewczyny. Ta znów potarła rękoma i dotknęła nimi głowy wroga.
- Tym razem się nie obudzisz, gadzino.- powiedziała mściwie. Po chwili wróg stracił przytomność i padł na nią. Jennifer rzuciła ciało wroga na lewo, wstała, otrzepała się i poszła pomóc innym.
        Diana i Fabian wzięli na siebie trzech wrogów. Dziewczyna używała swojej mocy i wybuchową energią napełniała kamienie, które potem podnosiła i rzucała we wrogów. Lecz jak na nieszczęście, któryś z nich miał moc tworzenia tarcz lub czegoś w tym rodzaju. Któryś z wrogów, który miał moc przenikania przez ciała stałe, zaczął biec w kierunku Fabiana. Diana w tym momencie dotknęła dłonią podłoża i po chwili zaczęło wybuchać. Jej brat korzystając z okazji, wchłonął nieco wybuchowej energii i cisnął wiązką żółtego blasku w tarczę wroga. Ta rozpadła się a jej stworzyciel poleciał na ścianę. Mocno w nią uderzył bo jego ciało osunęło się i ułożyło pod dziwnym kątem. Ten, który umiał przenikać rzeczy, najzwyczajniej w świecie zapadł się pod ziemię. Dziury, jakie powstały dzięki mocy Diany, były na tyle wielkie że wyczynem było je ominąć biegnąc. Trzeci, który stał w kącie i nic nie robił, zaczął uciekać. Po chwili dostał promieniem czerwonej plazmy.
- Brawo Alex.- powiedziała Diana klepiąc blondyna po plecach.
- Dzięki, chodźcie, pomożemy Storm bo nie daje sobie rady.- i we trójkę pobiegli do ich przywódczyni.
        Rzeczywiście, kobieta przegrywała. Jakiś gorylopodobny stwór, najwyraźniej mutant niższej klasy, rzucał nią jak workiem kartofli. Dziwne że jeszcze się trzymała. No, tyle co Storm otrzymała obrażeń w tym momencie, to wszyscy inni padli by trupem albo z połamanymi kościami. Po chwili przybiegła reszta jej grupy.
- Trzeba jej jakoś pomóc!- krzyknęła Jennifer startując do goryla. Podbiegła, lecz ten jednym machnięciem ręki, odrzucił ją na ścianę. Carter zaczął tworzyć mgłę, którą utrzymywał w dłoniach.
- Na co czekasz? Poślij ją do niego!- krzyknął Alex.
- Jeśli chcemy z nim skończyć, to proszę was abyście go jakoś do mnie zwabili.- jak powiedział, tak zrobili. Blondyn posłał w jego kierunku promień plazmy, który nic mu nie zrobił. Teraz ze wściekłością biegł na niego. Wtedy Carter wkroczył do akcji. Jakoś powalił wrogiego mutanta i posłał czarną mgłę prosto do jego głowy. Tak jak myślał, za duża jej ilość może pozbawić człowieka zmysłów a nawet życia. W tym przypadku zadziałał ten drugi wariant. Gorylopodobny mutant padł na ziemię, martwy.
- Doskonale, a teraz wychodzimy.- powiedziała Storm wstając z ziemi. Fabian i Diana podbiegli do niej, wzięli pod pachę i wszyscy razem wyszli z jaskini.

         U Roberta było spokojnie, przynajmniej teraz. Rozmawiał o czymś z Billym a Bella gadała o czymś z Emmą. Po chwili jednak pod zamknięte teraz bramy Akademii, podeszła grupa mutantów Magneto. Było ich dwunastu. Jeden z nich podszedł do bramy i chwycił za metalowe pręty. Po chwili zniknął i pojawił się po drugiej stronie otwierając bramę. Jego koledzy wyszli i zaczęła się walka.
        Robert wziął na siebie trójkę wrogich mutantów. Stanął w bezruchu i po chwili jego ciało zamieniło się w lód. Z jego rąk zaczął wydobywać się lód, który oderwał jego nogi od ziemi. Uniósł się i skierował na wrogów. Podczas lotu zamroził dwóch, lecz jeden uderzył go metalowym prętem, który najwyraźniej wyrwał z bramy. Robert odbił się od pręta i wylądował twarzą na ziemi. Podniósł się i zamroził biegnącego ku niemu wroga.
         Dwóch mutantów zaatakowało Rebeccę. Jej moc polegała na tym że gdy się skupi, potrafi stworzyć iluzję otoczenia, dzięki czemu wrogowie nie zauważą jej, tylko miejsce które sobie wymyśliła. Lecz problem polegał na tym, że nie mogła się skupić. Jeden z mutantów strzelał w nią ogniem a drugi uniósł się nad ziemię i latał wokół niej. Gdy ten strzelający przez przypadek się potknął, Rebecca skorzystała z okazji i zamknęła oczy. Latający gościu stanął na ziemi i popchnął dziewczynę. Na całe szczęście, nastolatce udało stworzyć się iluzję. Pomyślała że wrogowie znajdują się na pustyni, bardzo piaszczystej i po chwili atakują ich Arabowie. Uderzyła o bramę i otworzyła oczy. Jej przeciwnicy krzyczeli w akcie paniki i biegali wokół własnej osi. Po chwili padli wycieńczeni.
         Na Bellę i Emmę biegło czworo mutantów. Emma, jako że miała jedynie moc jasnowidzenia, mówiła Belli który z wrogów co zrobi. Dzięki temu poradziły sobie o wiele szybciej niż się spodziewały. Nie ucierpiały, nawet nie miały tkniętego skafandra. Trzeba przyznać że tworzyły zgrany duet. Przybiły piątkę i poszły pomóc innym.
         Niestety, Christian sobie nie radził. Gdy tylko tworzył portale, ktoś chwytał go za skafander i rzucał o ziemię. Sytuacja powtórzyła się z dwadzieścia razy. Po chwili do podbiegł do niego Billy.
- Może pomogę?
- Przydałoby się.- powiedział z trudem Chris. Billy wskazał reszcie na jego towarzysza a następnie wskazał na Akademię. Dał reszcie do zrozumienia żeby go tam zanieśli a on sam zacznie walkę. Tak też się stało. Robert wziął pod rękę, ledwo stawiającego kroki nastolatka i razem z dziewczynami poszli do Akademii. Bella chciała pomóc Billemu, lecz ten wysłał ją z kwitkiem. Zawiedziona pobiegła za resztą.
- Zacne posunięcie chłopczyku.- zaśmiał się któryś z wrogów.
- Lecz głupio zrobiłeś. Zaraz wylądujesz w lepszym świecie.- powiedział inny i rzucił się na chłopaka. Billy otoczył się ognistą tarczą. Przeciwnik odbił się od niej, lecz zaczął się palić. Spanikował i uciekł. Po chwili Billy stworzył dwie kule ognia, które rzucił we wrogów. Trafił w obu przypadkach. Wrogie mutanty odleciały poza bramę i wylądowały gdzieś na drodze. Podnieśli się i uciekli. Po chwili wrócił Robert i dziewczyny w towarzystwie zastępcy Christiana, Jacoba.

___________________________________________________

No, jest i rozdział. Może i całkowicie poświęcony walkom w grupie Storm i Roberta, ale mam nadzieję że się podobał. Piszcie co o nim myślicie i widzimy się przy kolejnym rozdziale.
Elfik JoWita
        

20 komentarzy:

  1. Wow *.*
    Na razie tylko tyle. Muszę ogarnąć myśli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tragicznie. Po prostu tyle się działo.

      Wszystko jest opisane cudnie! WOW *.*

      Usuń
    2. Skoro tak to dzięki :D

      Usuń
    3. http://clarieblack.blogspot.com/2014/06/lucas-luke-carter.html?m=1

      Usuń
  2. Wow *-*
    Tyle się działo.
    Podobały mi się te porównania 'niczym kangur' itd.
    Gdybym umiała tak opisywać walkę pewnie u siebie robiłabym więcej akcji i dłużej bym opisywała zmagania na arenie... Dziewczyno masz naprawdę talent.
    Pozdrawiam i weny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, dziękuje :*

      A jeśli potrzebowałabyś pomocy w opisywaniu walk na arenie, to wal śmiało. Skoro tyle osób pisze że dobrze opisuję walki to czemu by nie pomóc innym... xD

      Usuń
  3. "Póki".
    Świetne opisy :D
    Bardzo podobają mi się Diana i Fabian w akcji :) Alex też niezły :)
    Naprawdę potrafisz opisywać sceny walki, wychodzi Ci to jak nikomu innemu z moich znajomych blogerów :D

    Czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie opisałaś te walki :D Bella i Emma, zgrane :D Jakoś fajne one są :3 Ogólnie najlepsze u Ciebie są te walki i podobnie jak Kole Dżanka - nie potrafię opisywać walk, a muszę opisać finałową na blogu o ćwierćwieczu ;-;Świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, miło mi że Ci się podobało.
      Jeśli chcesz, i nie spieszy ci się za bardzo, to mogę jakoś pomóc w napisaniu ten walki finałowej.

      Usuń
  5. Zajaranie Alexa rządzi XDDD.
    Jak tak czytałam, to myślałam, że rannego zaatakowali wtf xd (ale go chyba też?) whatever.
    Jeszcze raz napiszesz póki przez "u" to ci urwę łeb, przysięgam XDDDD.
    Coś w nią wchodziło. LOLLOLOLOLOLOOL. Macka z hentaia. HUEHUEHUE! Ehm. Dobra. Uspokajam się XD.
    Gościu, który rzuca kartoflami XD. Wbiłaś mnie w siedzenie.
    Widzę, że następny fragment z grubej rury - weszli i zaczęła się walka!
    Atakujący Arabowie - niech żyją! JEEEEEEEE!
    Lubię twoje opisy walk - już to mówiłam, co więcej? Czekam na następny rozdział ^___^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, przepraszam!! Nie urywaj mi głowy bo mam zamówienia na opisy walk! Poprawie się, obiecuję :*

      I dziękuje za miłe słowa

      Usuń
  6. Kolejny świetny rozdział :D Masz swój wlasny styl pisania, a ja go wprost UWIELBIAM ;) Czekam na następną akcję :D
    http://tkaczemarzen.blogspot.com/
    http://nieprzecietniludzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Całą wenę przelałam na nowy, porąbany rozdział, więc komentarz może być taki chaotyczny...

    PANIEPANIEPANIEPANIE !!!
    DLACZEGO MNIE TU TAK DŁUGO NIE BYŁO ???
    Teraz się na siebie fochnę. :C
    Ale do rozdziału; nienawidzę osobiście opisywać walk i bitew, bo mam wrażenie, że powtarzam słowa. D:
    Za to tobie *slyszysz to nie po raz pierwszy* wychodzi to świetnie. Tak, tak, uwierz staremu królikowi *co z tego, że jestem od ciebie młodsza XD*
    Tak duuużo tych walk ;-; Muszą być mutanci zmęczeni ;-;
    Daj im kotleta na pocieszenie, albo niech idą na jakąś porządną imprezkę! Albo niech odwiedzą Naff i Króliczka w Kotletowej Chatce, mwahahahah!
    Janananananna!
    Pozdrówka i weny *a jak następnego rozdziału nie przeczytam, potnę się mydłem z klasy, które tak dziwnie pachniało*
    Króliś yeah.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och matulu, Króliczku nie tnij się mydłem! Będzie piekło jak cholera, nie warto.
      Postaram się wysłać mutanty do tej Kotletowej Chatki, interesuje mnie co tam będzie. Jak coś to przyjdę tak samo ubrana jak na imprezie u Lucka, pamiętasz nie?
      Dziękuję, i chyba w końcu wam uwierzyłam co do tych opisów bo nawet oferuję pomoc w ich pisaniu, i ludzie są zadowoleni więc...
      Dziękuje za komentarz :*

      Usuń
  8. Nie wierzę, że aż tak zaniedbałam twojego bloga! Szybko wszystko nadrobiłam.
    W tym rozdziale tyle się działo! Uwielbiam jak w opowiadaniach występuje akcja. Masz talent i swój uniwersalny styl pisania, który sprawia, że chce się tylko więcej i więcej! Widziałam notkę, iż blogger usunął ci połowę rozdziału. I miałam straszną ochotę coś rozwalić. Życzę ci weny i żeby rozdział był jeszcze lepszy, niż ten który został skasowany.

    Właściwie wszystko już zostało napisane, a ja zmykam, żeby niczego nie rozwalić ze złości na bloggera.
    Pzdr.
    opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej, dziękuję bardzo za miłe i pokrzepiające słowa.

      Usuń
  9. Czekam na nexsta :) (radze dodać go szybko, bo do osób cierpliwych nie należę XD)


    Cristal Creative

    OdpowiedzUsuń