piątek, 2 maja 2014

Rozdział 4

Zapraszam do wypełniania ankiet odnośnie bohaterów :D
______________________________________________________________

Rozdział 4- "Witajcie w Akademii"


       - Max? Phoebe? Co wy tu robicie? Niech zgadnę, znowu uciekliście Storm?- stwierdziła Jen. Lecz coś było nie tak, teraz rodzeństwo ubrane było inaczej niż kilka minut wcześniej. Ubrani byli, w podobny jak ten Storm, czarne kaftany. Również rozpięte było pod szyją. Albo było w nich piekielnie gorąco albo po prostu tak się je nosiło.
Nie, tak wyglądają nasze treningi.- powiedziała Phoebe podchodząc do trójki mutantów. Po chwili brat bliźniak dziewczyny także podbiegł do znajomych.
- Dzięki za pomoc. Gdyby nie wy... byśmy skończyli na intensywnej terapii, jak nie gorzej.- powiedział Lucas masując obolałe miejsce w które oberwał dyskiem.
- Dalej boli?- zapytała Vica patrząc jak jej przyjaciel skrzywia się z bólu.
- Nie, swędzi!- powiedział ironicznie.
- A co mu się stało?- zapytała Phoebe podchodząc do chłopaka. Lucas chciał już powiedzieć, lecz Jennifer go uprzedziła.
- Dostał czarnym dyskiem w nogę od...- obróciła się i spojrzała na zaciśniętego w pnączu mutanta, pokazując na niego palcem. - Od niego!
- Darkdisk, można był się domyśleć.- powiedział pod nosem Max. - Chodźcie, niedaleko jest Lisa. Ona potrafi uzdrawiać, więc mu pomoże.- podszedł do srebrnookiego, wziął go pod ramię i w piątkę poszli do parku.
        Powolnym krokiem doszli do reszty. Jacob krwawił z miejsca w które dostał odłamkiem kolca. Nagle zza drzew wyszła średniego wzrostu blondynka o zielonoszarych oczach. Ubrana była także w czarny kaftan, więc od razu można było się domyśleć że jest z Akademii.
- Lisa, chodź tu!- zawołał Max, puszczając Lucasa. Dziewczyna przybiegła i widząc co dzieje się z Jacobem, uklęknęła przy nim i położyła dłonie na jego ranie. Ze zranionego miejsca wydobyło się zielone światło a gdy Lisa zabrała ręce, po ranie nie było śladu, no może jedynie strup.
- Dziękuję ci mój aniele. Mówił ci ktoś że jesteś piękna?- majaczył blondyn.
- A temu co?- zapytał rozbawiony Chris.
- Kolec był zatruty, więc trochę po maja...- przerwała iż Jacob pchał łapy tam gdzie nie powinien, a ściślej mówiąc w stronę dupną. Klepnęła go w rękę, na dodatek tą uzdrawianą, a chłopak jedynie wydał z siebie coś w stylu: "Mrr..." lecz w jego wydaniu wyszło to zupełnie inaczej. Wszyscy zaczęli się śmiać, jedynie Lisa zrobiła wielkie oczy i wstała. Podeszła do siedzącego na ziemi Lucasa. Chłopak znów masował bolącą nogę. Blondynka ukucnęła przy nim i odruchowo spojrzała mu w oczy, przez co on spojrzał w jej.
- Masz piękne oczy.- powiedziała, odrywając od niego wzrok. Dotknęła jego nogi w miejscu bólu i zamknęła oczy. Po chwili pojawił się zielony blask.
- Dziękuję. Za komplement i pomoc.- powiedział Lucas znów patrząc w jej oczy. Lisa uśmiechnęła się i zabrała dłoń.
- Też masz piękne oczy.- powiedział po chwili. Teraz uzdrowicielka zrobiła się czerwona jak burak. Oboje wstali i całą grupą podeszli do dalej majaczącego Jacoba.
- Długo jeszcze będzie odwalał te cyrki?- zapytała Bella patrząc na przyjaciela.- Bo szczerze, to przeraża mnie w tym stanie.- i w tym momencie Jacob wstał z dziwnym uśmiechem na twarzy. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy i powoli odwróciła się do niego frontem. Ten złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie, całując w usta. Wszyscy zrobili słynne: "Uuuu...". Bella oderwała się od odurzonego przyjaciela, zrobiła zamach i wymierzyła siarczystego liścia.
- No właściwie, to chyba już.- odpowiedziała Lisa śmiejąc się wniebogłosy razem z resztą. Jacob potrząsną głową i złapał się za obolały policzek.
- Co się stało?- zapytał. Nikt nie odpowiedział, jedynie wszyscy pokierowali się do wyjścia z parku, dalej się śmiejąc.
- No weźcie, co się ze mną działo?!- chłopak pytał biegnąc za przyjaciółmi.

*               *               *

      Minęły dwa tygodnie od akcji w parku. Ten czas minął wszystkim spokojnie i bez większych problemów. Dlaczego większych a nie wcale? Bo Jen, niby przez przypadek, na basenie poraziła swoją największa rywalkę, Jacob znów podpalił drzwi w sali biologicznej a Vica znokautowała kilku gostków swoją tarczą. Ach... tak to była z nastoletnimi mutantami. Dzisiaj był ich wielki dzień, zakończenie roku szkolnego. Wszyscy uczniowie wyglądali bardzo pięknie. Nasi mutanci także. Za chwilę miało nastąpić spotkanie z dyrektorką na boisku. Elita właśnie szła korytarzem kierując się na boisko.
- Pamiętacie że dzisiaj spotykamy się ze Storm w parku o trzynastej?- zapytał Jacob.
- No jasne, tylko nie zacznij majaczyć do niej że jest piękna niczym anioł.- zaśmiała się Jen. Reszta także po chwili zaczęła się śmiać.
- Ha ha, zabawne jak cholera!- oburzył się blondyn. Stanął na środku korytarza i tupnął nogą niczym zdenerwowana księżniczka, krzyżując ręce na piersi. Wszyscy przewrócili teatralnie oczami i powiedzieli jednogłośnie.
- Przepraszamy.
- No, to możemy iść dalej.- dołączył do grupy i razem powędrowali na boisko.
      Gdy doszli do celu, nie było praktycznie gdzie usiąść. Zdawałoby się że w szkole uczyło się mniej trzecioklasistów, a jednak... pozory mylą. Wszyscy stanęli gdzieś niedaleko, aby tylko słyszeć co dyrka ma do powiedzenia. Po chwili dyrektorka weszła na scenę a za nią ustawiła się cała kadra nauczycielska.
- Moi kochani trzecioklasiści! To jest was ostatni dzień w murach tej szkoły. Mam nadzieję że wyniesiecie z niej jakieś wartości, których was nauczyliśmy. Przez te trzy lata dawaliście z siebie wszystko i miejmy nadzieję że tak zostanie. Życzę wam powodzenia w szkole średniej a także abyście radzili sobie w nadchodzącym dorosłym życiu. Za chwilę otrzymacie wasze świadectwa i wyniki z egzaminów gimnazjalnych, te właściwe oczywiście.- pani Montana zeszła ze sceny a jej miejsce zajęła wychowawczyni klasy naszych mutantów.
- Zacznę od tych, którym poszło lepiej na testach. Zapraszam Victorię Leyton, Christiana Dusta, Bellę Fox, Jennifer Alden, Lucasa Garreta, Jacoba Colberta, ...- gdy tak wyliczała nasza grupka nastolatków podeszła do niej, wzięli swoje świadectwa i wyniki testów i wróciła na swoje miejsca. Chcieli zostać do końca rozdania świadectw, bo w sumie i tak mieli dużo czasu do spotkania ze Storm.
       Rozdanie trwało godzinę, potem pożegnanie z klasą i nauczycielami i grupka nastolatków wyszła poza teren szkoły. Jeszcze raz obejrzeli się i spojrzeli na nią.
- Szkoda mi tych chwil tutaj spędzonych.- westchnęła Bella opierając się o Chrisa.
- Mi też.- powiedział Lucas zakładając kaptur na głowę. Zawsze tak robił gdy się wzruszał. Nie chciał aby inni patrzyli gdy to robi. Jen odruchowo ściągnęła mu nakrycie głowy.
- Przy nas nie musisz się wstydzić. Każdy z nas jest wzruszony.- powiedziała kładąc głowę na jego bark. Zobaczyła jak chłopakowi z oczu zaczęły wylewać się łzy. Otarł je i podniósł głowę.
- Co jest?
- Nic, po prostu... to dzięki wam byłem kimś. Wcześniej byłem zwykłym dziwakiem.- znów poleciało kilka łez.
- O jejuu.- powiedziała Vica i przytuliła się do przyjaciela. Reszta uczyniła to samo. Wszyscy wszystkich przytulili i stali tak jakiś moment. Po chwili Christian spojrzał na zegarek i sprawdził godzinę. Powiedział że za dwadzieścia minut mają spotkać się ze Storm. Ogarnęli się i poszli w stronę parku.
        Minęli krętą uliczkę i byli niedaleko bramy wejściowej do parku. Strom już na nich czekała. Znów z kimś przyszła. Tym razem nie byli to Max, Phoebe ani Lisa, którą poznali dwa tygodnie temu. Po lewej stronie stał przystojny, wysoki chłopak. Miał brązowe oczy i czarne włosy. Ubrany był w czarny seter z podwiniętymi rękawami i ciemne jeansy. Buty także miał czarne. Wyglądał na około siedemnaście lat. Drugą osobą także był chłopak. Także przystojny tyle że nieco niższy niż jego poprzednik. Miał krótkie, ciemne włosy i szare oczy. Podobne z resztą do oczu Lucasa. Ubrany był w czarny T-shirt i niebieskie spodnie. Buty natomiast były granatowe. Miał też około siedemnastu lat. Mutanci podeszli do Storm, która ich przywitała.
- Cześć. Nazywam się Cameron a on Fabian.- przedstawił się czarnowłosy chłopak a drugi przywitał się gestem ręki. Nastolatkowie także się przedstawili i przywitali.
- To jak? Nie zmieniliście zdania co do zapisania się do Akademii?- zapytała Storm.
- Nie.- odparli razem.
- Świetnie, więc zapraszam za mną.- Ororo poprowadziła wszystkich za drzewa, aby inni ludzie chodzący po parku nie widzieli jak używa mocy. Po co wzbudzać panikę? Storm kazała złapać siebie za palce u rąk. Nieco zdziwieni nastolatkowie złapali ją za palce a ta podniosła głowę do góry i jej oczy zaświeciły i stały się białe. Zerwał się wiatr a po chwili owinął ich płaszcz wiatru. Zaczął się zwężać i stworzył tornado. Świat zawirował i po chwili pojawili się pod bramą do Akademii.
        Wszyscy oprócz Belli i Camerona stali na nogach. Ta dwójka jakoś nie dała rady stanąć po wylądowaniu. Dziewczynie nie ma co się dziwić, robiła to pierwszy raz ale chłopak mógł by zabłysnąć.
- To mój pierwszy raz, a twój?- zabrzmiało to trochę dziwnie, lecz po chwili Bella poprawiła się.- O przeniesienie chodzi.
- Aa, to tak. Też pierwszy raz się przenosiłem i chyba ostatni!- krzyknął do Storm, która posłała mu krzywy uśmieszek. I wszystko jasne czemu wywinął orła podczas lądowania. Podeszli do reszty a Ororo otworzyła bramę mówiąc.
- Oto i Akademia!- i weszła w głąb wjazdu. Nastolatkowie otworzyli szeroko buzie i podziwiali wszystko. Akademia była jednym wielkim zamkiem, zbudowanym ze złotej cegły. Najwyraźniej był podzielony na kilka części, o czym świadczyły obniżenia lub wzniesienia dachów w różnych miejscach. Dach pokryty był czerwoną, a raczej bordową blachą. Na parapetach zewnętrznych stały donice z rożnymi rodzajami roślin. Wjazd był natomiast wysypany białymi kamykami a po brzegach rósł niewysoki żywopłot. Właśnie byli niedaleko wejścia. 
- Chcecie wejść czy pochodzić jeszcze po podwórku?- zapytała Storm.
- Może jeszcze pochodzimy po dworze, puki jest ładna pogoda.- powiedziała Jennifer a Ororo uśmiechnęła się.
- Dobrze, to Cameron i Fabian was oprowadzą po podwórzu. Pokażcie im gdzie jest basen, zielarnia i miejsce wypoczynku.- zwróciła się do chłopaków po czym weszła do środka Akademii. Fabian pokazał gestem dłoni żeby szli za nimi. I ruszyli.
       Na początku chłopacy pokazali naszym mutantom zielarnię. Było tam od groma roślin, bo czego innego oczekiwać po takim pomieszczeniu. Była to jedna, średniej wielkości szklarnia połączona z zamkiem. Wychodząc z zielarni skierowali się do miejsca wypoczynku. Było tam kilkoro innych mutantów uczących się w szkole. Chyba trwała lekcja bo jeden nieco starszy mężczyzna tłumaczył coś uczniom a oni albo notowali albo słuchali z zainteresowaniem. Nie chcąc przerywać zajęć, udali się na basen. Gdy tylko dotarli na miejsce, od razu przywitał ich Max. Właśnie wychodził z wody. Victorii na widok chłopaka zrobiło się gorąco.
- W końcu jesteście! Witajcie w Akademii dla Utalentowanej Mło...- nie dokończył bo oberwał wodną kulą, stworzoną przez jego bliźniaczkę. Śmiała się wniebogłosy gdy zobaczyła jego minę.
- Wybaczcie.- przeprosił ich ocierając oczy i po chwili skoczył do wody. Podpłyną do siostry i zaczęli "bawić" się ze sobą. Jedno z nich na pewno będzie żałowało...
- Z nimi tak zawsze.- westchnął Fabian i zawrócił w stronę zamku a jego towarzysze zaśmiali się.
         Gdy tylko weszli do środka Akademii, naszym mutantom opadły szczęki. Wnętrze było tak świetnie urządzone. Ściany były mahoniowe i wisiały na nich różne obrazy. I pojawił się problem. Już na wejściu czekało ich rozwidlenie dróg. Jedna prowadziła na lewo, w stronę bardziej szkolną i w prawo, taką bardziej przyjemniejszą typu wielki salon, kuchnia itp. Skręcili na lewo. Weszli po wielkich schodach na pierwsze piętro. Jeden korytarz był poświęcony pokojom dla uczniów.
- Tutaj są nasze sypialnie. Wasze chcecie zobaczyć teraz czy później?- zapytał Cameron.
- Ja bym wolała na samym końcu.- powiedziała Bella.
- W sumie, to możemy na końcu. Teraz pozwiedzajmy szkołę.- powiedział Jacob. Skręcili na prawo i weszli w strefę szkolną. Tutaj było mniej sal, bo tylko trzy. Weszli do pierwszej. 
- W niej zwykle mamy zajęcia o tym jak używać swoich mocy i co możemy z nimi robić. Prowadzi je Marie D'Acanto. Jest mutantką o mocy odbierania zdolności innych mutantów. Oczywiście, tylko na pewien czas.- powiedział Fabian. Była to nieduża sala licząca piętnaście ławek plus jedna dla nauczyciela, więc w sumie mieściło się w niej szesnaście osób. Wyszli z pomieszczenia i zwiedzili kolejne.
        Lekko zmęczeni zwiedzaniem ogromnej Akademii, mutanci poszli do swoich pokojów, które pokazali im ich przewodnicy. Wszystkie pokoje wyglądały tak samo. Po prawej stała szafa i łóżko zaś po lewej biurko i regał na książki. Na przeciw wejścia było okno z piękną, również mahoniową ramą. Parapet był na tyle duży że śmiało można było na niego usiąść. W centrum pokoju leżał mięciutki w dotyku dywan. Każdy z grupki nowych mutantów położył się na swoim łóżku. 
- Tutaj jest świetnie.- powiedzieli razem, mimo iż każde było w innym pokoju. Na szafce nocnej, stojącej przy łóżku leżał plan lekcji. Pierwsze zajęcia jutro to "Wiedza teoretyczna".

______________________________________________________________

Sprawa hejtów dosięga także tego bloga, więc powoli tracę zmysły więc jeśli pojawiły się błędy, to proszę was, nie wypisujcie ich. I sory że tak się nad sobą użalam :(
 Dzisiaj rozdział zakończony lajtowo. Nie miałam pomysłu na jakiś nagły zwrot akcji ani coś takiego.
Mogę jedynie zdradzić że w kolejnym rozdziale nasi bohaterowie główni będą mieli pierwszy trening.
Mam nadzieję że TEN rozdział był jakoś w miarę znośny i ciekawy.
Zachęcam do komentowania, bo to dzięki nim powstają kolejne rozdziały.
A i w zakładce "Bohaterowie" pojawiły się wizerunki Camerona, Fabiana i Lisy.  Tam też dowiecie się jakie moce mają nowe postacie.
Zapraszam do komentowania również tam.
Pozdrawiam i do następnego!!
Elfik JoWita 
PS. Oto powód dla jakiego Victorii zrobiło się goroąąco na widok Maxa. 
Zdjęcie z cyklu: "Zboczona Elfik w akcji"


<3

15 komentarzy:

  1. Hej, nie martw się! Każdy może czasem popełnić jakiś błąd!
    twoje rozdziały zawsze są ciekawe :) Głowa do góry, twoje opowiadanie jest super :)

    xoxo
    -M

    http://opowiadaniebyjasminelovelace.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za powiadomienie :* Cieszę się, że zaczęłaś czytać "Rozważną", mam nadzieję, że uda Ci się przeczytać całość, trzymam za Ciebie kciuki ;)
    Rozdział przyjemnie długi, takie lubię :)
    Jest wiele miejsc, gdzie brakuje mi przecinków. Także kropki pojawiają się w nieodpowiednich miejscach czasami.
    Hahahahahahahah, Jacob! <3
    Podoba mi się opis Akademii :)
    "Parapet był na tyle duży że śmiało można było na niego usiąść." - powinno być "na nim usiąść".
    Rozdział naprawdę fajny, opisy jak zawsze dobre. Pojawiają się nowi bohaterowie, a ja od razu zaczynam ich lubić :)
    Strasznie dobrze ukazana relacja przyjaciół i rodzące się między niektórymi uczucia ;)
    Cieszę się, że czytam to opowiadanie, bo naprawdę jest przemyślane, pisane płynnie, a postaci są wyraźnie zarysowane.

    Hejtami się nie martw, ludzie najwyraźniej Ci zazdroszczą. Moim zdaniem nie powinno się słuchać głosu ludzi, których znasz osobiście; mogą oni wiedzieć o jakiś Twoich wadach czy "dziwactwach". Słuchaj nas, czytelników z całej Polski, którzy Cię uwielbiają :*

    Czekam na nn ^^
    Niech Moc będzie z Tobą! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio tak myślisz?? Ooo, jak miło. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. Dziękuje za komentarz a co do hejterów, to razem z przyjaciółmi (to dzięki nim odważyłam się prowadzić blogi) postanowiliśmy prowadzić otwartą wojnę, hihi.
      Jeszcze raz, dziękuje za komentarz :>

      Usuń
  3. Bardzo ciekawy rozdział. Bardzo szybko mi się go czytało. Podejrzewałam, że to będzie Max i Phoebe.Najfajniejsze było to majaczenie. Co do wypisywania błedów to je znalazłam, ale ich nie napiszę, tak jak prosiłaś.
    Pozdrawiam, zapraszam na nowy rozdział,
    Paulina A
    www.fantasymilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rozdział :))
    Już lubię te nowe postacie i bardzo dobrze wszystko opisujesz ^^ Trzymaj tak dalej <3
    Ej i nie ma co się hejtami przejmować. Ile razy ja już się w życiu z tym spotkałam (ale z hejtami za osobowość)... Serio. Nie warto na nich zwracać uwagi. ;)
    ---
    I zapraszam do siebie. Nowy rozdział :3
    www.harryjoven.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yay, dziękuje za komentarz.
      Już zaczęłam powoli walczyć z hejterami na... dość tradycyjne sposoby, więc niedługo to się skończy... :D
      (Mam szatański plan)

      Usuń
  5. Podryw przy uzdrawianiu zawsze spoko XD Jacob i pocałunek rządzi! A Lucas (tak? To był Lucas? Rypią mi się te imiona, za dużo ich XD) i Lisa. Uuu. Coś się święci.
    No, jasne, że elita będzie miała najwyższe wyniki z testów XD. Ale... czekaj. Oni mają angielskie imiona, a w tamtych rejonach nie ma testów gimnazjalnych chyba XD? Ach, mniejsza, walić to!
    Kutwa, za dużo tych postaci, a z rozdziału na rozdział coraz więcej D: mózg mi odpada XD nie zapamiętam ich!
    "To mój pierwszy raz XD" - achhh. Oj, Elfiku, coś ty się taka zboczona zrobiła? Na wszystkich opowiadaniach takie podteksty hah XD
    Oj, Max ma taką dziecięcą klatę, pffi XD. Nie rusza mnie. No, ale powiem ci szczerze, że bliźniaków lubię i twoje opowiadanie też coraz bardziej mi się podoba ^___^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to był Lucas. Właśnie planuję spiknąć go z Lisą. Wiesz... przeciwieństwa się niby dopełniają, czy jakoś xD
      że mam taki zboczony mózg! Czasami jak mam faze to powstają takie oto teksty, ale jak mam zły humor to uwierz mi, mam gorsze pomysły niż podteksty tego typu.
      A mnie tam Maxio się podoba. Klata jak u pirata ale jest przystojny, i to jest najważniejsze. Victorii też się podoba więc... :p
      Dzięki za komentarz :*
      I mam nadzieję że spodoba ci się jeszcze bardziej xD
      (i taka rada od Elfika, jeśli jebią ci się postacie, to spisuj je na kartkę jak moja mama. Ona też czyta to opowiadanie i jak ma rozpiskę postaci przed gałami, to lepiej jej czytanie idzie xD Taaak, mam dziwną rodzinę...)

      Usuń
  6. Lisa i Lucas... Licas... nie! Królas (Krulas, heh) lepsze! Lucas is mine *my treasure*
    Świetna akcja przy leczeniu. Mimo, że czytane wpół przytomnie o 10 *wcześnie, ale z tym to długa historia* to uśmiechnęłam się z takim "no nieźle, nieźle, Elfik szaleje!"
    Ja się nie jaram gołą klatą (jestem dziwna. Jaram się nowymi, długaśnymi i jabłkowymi żelkami a chłopakiem nie D:)
    No ja Was nie rozumiem z tym zboczeniem.
    6 na 9 osób w tym rozdziale wyczuwa podtekst erotyczny! XDDD *czaisz? Tak? Bum bum tsss*
    A hejtami się nie martw. Kotletem ich!
    Króliś :^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pfiii, jarasz się żelkami?? Ja też xDD
      Co do kotletów to tak opierdole tych skurwieli że im nawet do głowy nie przyjdzie! Hoho, to jest plan, tylko skąd wytrzasnę tyle kotletów...
      No nic, oto to już sama się pomartwię.
      Dziękuje za komentarz :*
      I zapraszam do brania udziału w konkursie!

      Usuń
    2. Żelki są magic ♥
      A co do konursu; Elfiku, to cisza przed burzą ^^

      Usuń
    3. Już widzę te wejście smoka ostatniego dnia konkursu hahaha xD
      ... ... ... ... mózgu stop!! ^_^

      Usuń
  7. Znalazłem trochę powtórzeń, ale ogólnie rozdział świetny! :3

    OdpowiedzUsuń